Po zaledwie 10 tygodniach od powołania samorządnej władzy lokalnej, złożonej z przedstawicieli katolików i protestantów w Irlandii Północnej, Brytyjczycy zawiesili cały ów pokojowy eksperyment i przywrócili bezpośrednie rządy z Londynu nad prowincją. Wbrew pozorom nie jest to jeszcze klęska pokoju, lecz próba jego ratunku przez (oby krótkie) zamrożenie. Premier rządu lokalnego protestant David Trimble, popierany zaledwie przez 53 proc. działaczy własnej partii, zobowiązał się, że doprowadzi do złożenia broni przez uzbrojonych katolików z IRA. Ci na razie tylko obiecują, a Trimble’owi pilnie potrzebne jest „rozbrojenie a nie obietnice”. Z rozbrojeniem, o czym mniej słychać, zwlekają także uzbrojone grupy protestanckie. Gdyby nie zawieszenie rządu, premier Trimble – bez doraźnego sukcesu w tej sprawie – zmuszony byłby do odejścia, a nie ma wielu przywódców, ryzykujących karierę dla sprawy pokoju. Miejmy nadzieję, że ta pauza uświadomi wszystkim, że byli na dobrej drodze i warto na niej pozostać.