Archiwum Polityki

Za siedmioma galaktykami

[nie zaszkodzi przeczytać]

Tomasz Kołodziejczak: Schwytany w światła. Wyd. Super Nowa. Warszawa 1999, s. 250

Pośród autorów polskiej fantastyki Tomasz Kołodziejczak jest tym, który pozostaje najbliższy tradycji klasycznej science fiction – tej z solidną naukową podbudową prezentowanych światów i barwnością przedstawianej wizji. „Schwytany w światła” to dalszy ciąg powieści „Kolory sztandarów”, wyróżnionej nagrodą Zajdla za 1996 r., na tyle jednak luźno połączony z tomem pierwszym, że można go traktować jako samodzielne dzieło. „Kolory” zbliżały się do powieści politycznej, zanurzonej w mitach polskiej historii i zaangażowanej w spór pomiędzy Tradycją a Postępem. „Schwytany” to przede wszystkim bardzo sprawnie przedstawiona wizja zaludnionego kosmosu, pełnego dziwacznych sekt, klanów i cywilizacji. Kołodziejczak kreśli obrazy przyszłych, na poły scyborgizowanych społeczeństw, ma swoją oryginalną wizję Obcych oraz scientyficzny pomysł na pokonywanie bezkresu przestrzeni. „Schwytany w światła” raduje hobbystę, a laika nie nudzi – gdyby autor nie pisał po polsku, mógłby liczyć na uznanie nie mniejsze niż nieco przereklamowane gwiazdy space opery w rodzaju Orsona Scotta Carda czy Louisa Macmastera Bujolda.

[lektura obowiązkowa]
[warto mieć w biblioteczce]
[nie zaszkodzi przeczytać]
[tylko dla znawców]
[złamane pióro]
Polityka 8.2000 (2233) z dnia 19.02.2000; Kultura; s. 55
Reklama