Idea pozornie atrakcyjnego pomysłu, forsowanego przez grupę posłów AWS pod egidą prof. Adama Bieli, polega w skrócie na tym, aby każdy – kto do tej pory nie skorzystał na prywatyzacji – stał się właścicielem cząstki majątku państwowego. Lokatorzy mieszkań kwaterunkowych, zakładowych czy spółdzielczych staliby się ich właścicielami. Podobnie wieczyści użytkownicy gruntów. Ci, którzy nie mają się na czym uwłaszczyć, zostaliby obdarowani bonami.
Jeśli Sejm, zgodnie z porządkiem obrad, zechce już teraz znowelizować ustawę o komercjalizacji i prywatyzacji przedsiębiorstw państwowych według propozycji pos. Bieli i kolegów, a także dopuści do drugiego czytania projektu ustawy o powszechnym uwłaszczeniu, to szanse na kompromis są raczej marne. Na czym bowiem mógłby on polegać?
W projekcie zmian ustawy o komercjalizacji entuzjaści uwłaszczenia dość bezceremonialnie rozporządzili pieniędzmi, które wpłyną z prywatyzacji: 5 proc. ma zostać przeznaczone na fundusz nauki polskiej i technologii, 10 proc. na restrukturyzację przemysłu i 25 proc. (w akcjach) na powszechne uwłaszczenie. Można ten zapis przegłosować, odrzucić lub – krakowskim targiem, zgodnie z którymś z wniosków mniejszości – obciąć procenty.
Wśród wniosków, które zostaną poddane pod głosowanie, nie ma natomiast najważniejszego, czyli uzgodnionej propozycji kompromisowej. Czyli – 2 proc. na naukę, 2 proc. na restrukturyzację przemysłu i 7 proc. na fundusz uwłaszczeniowy. AWS proponuje UW, aby głosowała za wnioskiem poselskim, który potem poprawi Senat. Unia wie jednak, że partner nie zawsze dotrzymuje słowa. Nie wiadomo jednak, po co autorzy proponują utworzenie jakichś nowych instytucji biurokratycznych do zarządzania tymi pieniędzmi. Można przecież ewentualne fundusze przeznaczone dla nauki przekazać już istniejącej przy Komitecie Badań Naukowych – Fundacji Nauki Polskiej.