Archiwum Polityki

„Rejs w ciemno”

Chciałbym w związku z artykułem (POLITYKA 2) przekazać kilka swoich uwag. Jestem marynarzem od 20 lat, a ostatnie 10 pracuję na statkach obcych armatorów na stanowisku starszego mechanika. Pierwsza sprawa to pojęcie „tanich bander” i czynienie wszystkich statków pływających pod tymi banderami wrakami. Tak nie jest, wielu renomowanych armatorów o ugruntowanej dobrej opinii ucieka przed podatkami we własnym kraju pod „tanie bandery”, w tym również armatorzy polscy, co wcale nie musi oznaczać obniżenia standardów bezpieczeństwa. Za stan techniczny statku odpowiada armator, a kontrolują to towarzystwa klasyfikacyjne. Są wśród nich lepsze i gorsze, choć z moich obserwacji wynika, że wydawanie certyfikatów nawet w ramach tego samego towarzystwa będzie inaczej wyglądało w Anglii, a inaczej w Rosji. Dużą winę za oszukiwanie polskich marynarzy ponoszą agencje wysyłające marynarzy, które rzadko kiedy zadają sobie trud sprawdzenia armatora, a w razie kłopotów umywają ręce. Dwukrotnie w mojej karierze będąc już na statku nie przejąłem obowiązków ze względu na jego stan techniczny i za to po powrocie zostałem przez dwie różne agencje wyrzucony z pracy. Podane w artykule zarobki polskich oficerów są mocno przesadzone i zapewniam, że za 7 czy 8 tys. dolarów pływaliby chętnie Anglicy czy Niemcy. Zarobki polskich oficerów oparte są w większości na minimalnych stawkach ITF, które są znacznie niższe od podanych.

Nazwisko i adres znane redakcji

Polityka 8.2000 (2233) z dnia 19.02.2000; Listy; s. 90
Reklama