Archiwum Polityki

Zagubione serca

[dla najbardziej wytrwałych]

Melodramat w reżyserii Sydneya Pollacka, z udziałem supermana Harrisona Forda oraz Kristin Scott Thomas („Angielski pacjent”). Dla takiej pary warto wybrać się do kina. Z tym że od razu wyjaśnijmy, nie są oni wcale taką zwyczajną parą, jaka pojawia się w melodramacie zwykle około 10 minuty projekcji. Jak głosi slogan na afiszu filmu: „W idealnym świecie nigdy by się nie spotkali”. Ford jest policjantem, z dużym już stażem, ale wciąż w stopniu sierżanta, Kristin Scott Thomas pracuje zaś w Kongresie USA i ma poważne aspiracje polityczne, właśnie sztab fachowców przygotowuje ją do wyborów. Ponadto oboje są w trwałych związkach małżeńskich, jak można by sądzić na podstawie kilku wstępnych scen, w pełni szczęśliwych. Kamera równolegle pokazuje, jak obydwa stadła rozpoczynają nowy dzień: nic nie zapowiada nadzwyczajnych zdarzeń. Parę godzin później wszystkie telewizje będą informować o katastrofie samolotowej u wybrzeży Miami, a Ford odsłuchując automatyczną sekretarkę dowie się, że żona nieoczekiwanie udała się w tym właśnie kierunku. Intuicja podpowiada mu, że była na pokładzie samolotu, choć nie ma jej nazwiska na liście pasażerów. Wykorzystując policyjne przywileje dowie się w końcu, że zajmowała fotel obok pewnego wpływowego polityka, właśnie... męża Kristin Scott Thomas i nie było to bynajmniej sąsiedztwo przypadkowe. Dopiero teraz owdowiały Ford pozna żonę kochanka swej żony, też pogrążoną w smutku. Melodramat, mimo wysiłków scenarzysty i reżysera, staje się jednak dość schematyczny, choć z paroma zaskoczeniami. Byłem ciekawy, jak wypadnie Harrison Ford w nietypowej dla siebie roli zdradzonego męża, i trzeba przyznać, że jak zawsze wzbudza sympatię.

Polityka 7.2000 (2232) z dnia 12.02.2000; Kultura; s. 44
Reklama