Gdyby nie to zabójstwo, Czernak być może nadal pozowałby do zdjęć z (byłym już) ministrem spraw wewnętrznych Słowacji i byłym szefem słowackich służb specjalnych, a nieśmiałe zarzuty rodzimej policji o handel bronią, narkotykami, haracze, okupy, wreszcie zabójstwa kwitowałby ujmującym uśmiechem. Mając w kieszeni oficera służb specjalnych, kapitana policji i kilku popularnych polityków z Bratysławy, Mikulas C. czuł się w umiłowanych Tatrach jak młodsza i poprawiona genetycznie wersja Ala Capone.
Zemsta dłużników
Grzegorza Sz. od 1995 r. ścigała krakowska prokuratura, a od 1996 r. – Interpol. Na jego interesach najwięcej stracił Skarb Państwa. Prawie półtora miliona złotych, bo tyle wynosił zwrot podatku VAT za wysłane na Maltę i do Luksemburga bezwartościowe dyskietki z fikcyjnym oprogramowaniem do testowania samochodów i wypieku francuskich bułeczek. Za bułeczki groziło Sz. więzienie, za lichwiarskie pożyczki – zemsta dłużników. W końcu musiał spakować walizki. W Krakowie zostawił żonę i dwoje dzieci.
Na Słowacji Grzegorzowi Sz. powodziło się dobrze. Nadal miał pieniądze i kilka fałszywych paszportów, w tym jeden wydany w Gwatemali. Do żony dzwonił prawie codziennie, na wszelkie pytania odpowiadając tylko jej znanym szyfrem.
Latem 1997 r. banita zaprosił żonę w podróż po Włoszech. Romantyczne wakacje znów trzeba jednak było zakończyć na Słowacji. Ale Sz. obiecał szybko zadzwonić. Nie zadzwonił ani tego samego dnia, ani następnego.
Na początku września zaniepokojona żona zdecydowała się zawiadomić polską policję. Już wtedy przeszło jej przez myśl, że za niezrozumiałym milczeniem męża może kryć się zemsta Andrzeja B. – ich sąsiada, który za swoje długi wobec Sz. musiał zapłacić nerwami i zlicytowanym domem. Swoimi spostrzeżeniami kobieta podzieliła się z policją.