Czy kościelne kartoteki z informacjami na temat intymnych spraw osób zamieszkałych na terenie parafii (na przykład kto praktykuje, a kto nie, jest rozwiedziony, żyje w parze bez ślubu kościelnego, należy do innego wyznania lub jest bezwyznaniowy itp.) są zbiorem danych osobowych w rozumieniu ustawy o ochronie takich danych z sierpnia 1997 r.?
Dla osób nie lubiących teczek personalnych, poufnych, a im poświęconych, jest to pytanie zasadnicze. Tymczasem ustawa o danych jest dziurawa jak sito i jedno na pewno wiadomo, a mianowicie to, że zwolniła ona kościoły z urzędowej rejestracji w Generalnym Inspektoracie Ochrony Danych Osobowych zbiorów „dotyczących członków Kościoła o uregulowanej sytuacji prawnej” (np. w drodze ustawy czy konkordatu).
W Inspektoracie Danych dowiaduję się tylko, że zwolnienie kościołów z obowiązku rejestracji zbiorów odcina praktycznie biorąc władze od jakiejkolwiek kontroli. Dowiaduję się też, że Sekretariat Episkopatu, pytany o pogląd w tej sprawie, nie zajął dotąd żadnego stanowiska.
Konkordat z Kościołem katolickim mówi, że Rzeczpospolita i Stolica Apostolska są każda w swej dziedzinie „niezależne i autonomiczne”. Rzecz w tym, że inne obszary zainteresowania niekiedy się przecinają, ponieważ wyznawca religii jest jednocześnie obywatelem państwa. St. Pod.