Archiwum Polityki

Zakopane: Sprawy rodzinne

Śnieg w Zakopanem niczego nie zmienia. Kiedy starano się o organizację olimpiady, co od początku uważałem za humbug, to obiecywano wszystko dla narciarzy, teraz o wszystkim zapomniano. Jest jak jest od przeszło 50 lat. Tatrzański Park Narodowy z dyr. Byrcynem torpeduje dalej budowę jakichkolwiek kolejek i innych urządzeń w górach.

Naczelny Sąd Administracyjny uznał ostatnio zasadność budowy nowego, czteroosobowego wyciągu krzesełkowego na Hali Gąsienicowej, ale dyr. Byrcyn jak zwykle zgłosił nowe zastrzeżenia. To jest taki człowiek – mówią w Zakopanem – który istnieje tylko wtedy, kiedy protestuje. Sprawa stała się zresztą bardziej ambicjonalna aniżeli merytoryczna. Ryszard Antoszyk, dyrektor kolejki, chce coś zrobić, Byrcyn wszystko torpeduje. Ci ludzie już tak się naobrażali, że nie ma sposobu, aby się dogadali. Antoszyka można podziwiać, ale dopóki oni dwaj będą naprzeciwko siebie, to nic w Zakopanem dla narciarzy nie powstanie.

Dyr. Byrcyn działa na podstawie uchwały Sejmu o Parkach Narodowych, tyle że tych praw wyraźnie nadużywa, co innego bowiem ochrona, a co innego totalna negacja. Trwa to już tyle lat, że wydaje się konieczne, aby Sejm zajął się znowu sprawą i uściślił prawa dyrekcji parków, aby m.in. wyeliminować prywatę. Byrcyn jest np. zwolennikiem, popieranego zresztą przez Unię Europejską, gospodarstwa rodzinnego. Zatrudnia w dyrekcji Parku co najmniej 9 osób z własnej rodziny.

Kolejka na Kasprowy Wierch ma 65 lat i jest najstarszą na świecie bez gruntownej przebudowy. Byrcyn czeka, aż się zawali. Polacy przytomnie jeżdżą w Alpy i zostawiają tam ponad 100 mln dolarów, z czego część mogłaby zostać w Polsce.

Czterdzieści lat jeżdżę na nartach po Kasprowym i wiem swoje.

Polityka 7.2000 (2232) z dnia 12.02.2000; Fusy plusy i minusy; s. 95
Reklama