Archiwum Polityki

AAAAA

Nasz Sejm i Senat nie mają nic pożyteczniejszego do roboty niż dyskutowanie nad pornografią. Cieszy to bardzo jako widomy dowód postępu i wzrostu dobrobytu. Nie ma problemu bezrobocia, degrengolady rolnictwa, chaosu w szkolnictwie i służbie zdrowia, wzrostu przestępczości... Mamy już czas zająć się pornografią właśnie. „Polityka” poszła z duchem czasu i zamieściła obszerne dossier na temat. Ten całkiem ciekawy materiał wzbudził jednak jedno moje poważne zastrzeżenie. W wytłuszczonym wstępie pisze oto Wojciech Markiewicz, że żaden z jego rozmówców nie chciał być przedstawiony jako zwolennik pornografii, a co najwyżej jako „przeciwnik jej przeciwników”. Jest w tym wyraźne niedopatrzenie. Redakcji znane są moje adresy i telefony tak w domu, jak i na Sorbonie. Markiewicz mógłby się więc skontaktować i miałby uczciwszego klienta. Jestem bowiem szczerym zwolennikiem pornografii i to przynajmniej z siedmiu powodów:

1.

Zacznę od banału. Mój siedemdziesięcioletni sąsiad, wdowiec nie mający już większych widoków na nawiązanie nowych, owocnych więzi matrymonialnych, wspomina z rozrzewnieniem bujną młodość kartkując różnego rodzaju świerszczyki. Czasem się nawet zarumieni, a oko błyśnie mu weselej. Jakby szczęśliwszy i lżejszy rusza do ogrodu plewić grządki. W imię czego mu jego pisemek zabraniać? – Choć oczywiście można. Winno mu się także zakazać popijania nalewek (do których dostarczam mu owocu z mojej czereśni), palenia cygaretek, nie wspominając już o prenumerowaniu „L’Humanite”, która jest komunistycznym szmatławcem. Wszystko to dla jego dobra. Że zaś z nadmiaru tej dobroci zrozpaczony szybciej walnie kopytami w kalendarz, będzie z korzyścią dla gospodarki narodowej.

Polityka 7.2000 (2232) z dnia 12.02.2000; Stomma; s. 98
Reklama