Archiwum Polityki

Geopolityka odśpiewana

[dla koneserów]

Musical, gatunek rozrywkowy, chętnie sięgał w ostatnich dekadach po nieoczekiwanie poważne tematy społeczne i polityczne. Na polskie sceny słynne tytuły trafiały z opóźnieniem bądź z przyczyn cenzuralnych, bądź na skutek biedy – finansowej i technologicznej. Niektóre zaległości stara się nadrobić gdyński Teatr Muzyczny. Na jesieni wystawiono tu „Hair” Galta MacDermota, afabularną opowieść o hippisach i pacyfistach z czasów wojny wietnamskiej. Reżyser Wojciech Kościelniak zamknął widowisko w retrospektywnej klamrze: uczynił je snem pięćdziesięciolatka, filtrowanym przez łagodzącą kontury szybę wspomnień. Odniósł sukces – zwłaszcza wśród rówieśników śniącego bohatera: jedni się uśmiechnęli i wzruszyli, inni zapałali świętym oburzeniem. Parę dni temu dyrektor Muzycznego Maciej Korwin przedstawił polską wersję kolejnego przeboju, napisanego tym razem przez twórców Abby – Benny Anderssona i Björna Ulvaeussa. Kanwą „Szachów” był pamiętny mecz arcymistrzów Borysa Spasskiego i Bobby Fischera, przyjmowany przez świat jako zastępczy pojedynek supermocarstw o prestiż; scenarzysta uzupełnił znane z gazet fakty o podłe knowania KGB i romans. Uczynienie tematem spektaklu najbardziej statycznej z dyscyplin sportowych samo w sobie zdawało się samobójcze; Korwin wraz ze scenografami Grzegorzem Małeckim i Małgorzatą Szydłowską zrobił wiele, by wizualnie ożywić sekwencje szachowego meczu. Nie starczyło już sił i inwencji na postacie: Andrzej Śledź, Tomasz Steciuk i Dorota Kowalewska wyśpiewują (świetnie od strony wokalnej) i wygadują ze sceny komunały, od których zęby bolą. Rozczarowuje też muzyka, szlachetniejsza od siekanki Abby, lecz słodka i monotonna.

Polityka 5.2000 (2230) z dnia 29.01.2000; Kultura; s. 44
Reklama