Archiwum Polityki

Samotnicy mają głos

Oto dobra nowina dla widzów, którzy stracili nadzieję, że kino pokaże coś poza cyrkowymi wyczynami elektronicznymi: weszły do repertuaru trzy pozycje niezależne, ryzykowne i autorskie. Co więcej, okazuje się, że to właśnie one podejmują problemy naszych czasów, nie owa produkcja szerokorynkowa i oficjalna, która jakoby powinna się nimi zajmować.

„Prosta historia” jest to robota Davida Lyncha, czołowego eksperymentatora ekranu amerykańskiego, którego serial „Miasteczko Twin Peaks” został określony przez branżowy magazyn „Variety” jako „najbardziej obłędny, jaki kiedykolwiek dostał się do TV”. Otóż tym razem Lynch daje film zaskakująco skromny, ostatnia rzecz jaka, wydawałoby się, może pasować do tego dzikiego awangardzisty. Stary farmer przeszło 70-letni, reumatyk posługujący się dwiema laskami, siada na kosiarkę rolniczą o szybkości 8 km na godzinę i odbywa na niej podróż pięciuset kilometrów, by odwiedzić brata, z którym pokłócił się 10 lat temu, ale który się rozchorował. Nie wolno mu użyć samochodu z powodu osłabionego wzroku i nie cierpi publicznej komunikacji, ale po pięciu tygodniach udaje mu się dojechać.

To wszystko. Sprawa, która wydaje się tak błaha, że nie warta żartu w kronice gazetowej, gdy tu stała się tematem filmu pełnoprogramowego, jednego z najbardziej oryginalnych w sezonie. Jest to sukces klimatu; Lynch wykorzystał tu i zastosował do specjalnego zadania władanie atmosferą ekranu – doświadczenie z jego filmów-eksperymentów. Co zostało osiągnięte za pomocą założenia najprostszego: zestawienie osoby, oraz biegnącego czasu, z krajobrazem. Siwy zarośnięty starzec w kowbojskiej flanelowej koszuli, w spodniach dżinsach i w zużytym kapeluszu, który zrywa mu z głowy podmuch przejeżdżających obok ciężarówek, wlecze się mozolnie swoją kosiarką przez centrum Ameryki, teren rzadko pokazywany w kinie. Ów pejzaż jest bohaterem filmu w równym stopniu co Alvin: typowa dla amerykańskiej kultury farmerskiej niezmienna i niekończąca się przestrzeń, pokryta wielohektarowymi uprawami, uporczywie monotonna, której nieprzerwany ogląd staje się wręcz hipnotyczny.

Polityka 5.2000 (2230) z dnia 29.01.2000; Kultura; s. 52
Reklama