Archiwum Polityki

Antyidole

[dla każdego]

Chłopaki z zespołu T.Love spoważnieli. Płyta „Antyidol” pokazuje, że wizerunek stworzony przez nich w piosence „Chłopaki nie płaczą” okazał się nadzwyczaj nużący. Bo oto całkiem niespodziewanie utwór, który miał być pastiszem siermiężnych lat 70., stał się przebojem odbieranym bez należytego dystansu. Nic więc dziwnego, że zespół kierowany przez Muńka Staszczyka postanowił uciec od śnieżnych garniturów i butów na koturnach.

„Słucham Lou Reeda płyty »New York«” – śpiewa wokalista T.Love’u w piosence „Banalny”. I rzeczywiście: postać tego legendarnego amerykańskiego rockmana patronuje „Antyidolowi”. Teksty Muńka odnoszą się bowiem do sytuacji potocznych, obserwowanych na rodzimych ulicach, opowiadają o „brzydkich dziewczynach z MacDonalda” i „chłopakach w dresach” („Popsong”). Niekiedy – jak w utworze „E.M.I” – ironicznie opisują funkcjonowanie przemysłu rozrywkowego. T.Love powraca też do swoich alternatywnych korzeni, gdy śpiewa klasyczną pieśń punkowego Deadlocka „Ambicja”.

„Antyidol” to także ostra i nowoczesna muzyka gitarowa. Zespół po raz kolejny pokazuje, że potrafi odwołać się do różnych konwencji: od reggae do ciężkiego grunge’u (jak dzieje się w bardzo dobrym, zamykającym płytę utworze „Jak dzieci”). Chłopaki z T.Love’u nie płaczą i nie śmieszą. Grają prosto (co nie znaczy – prostacko) i bezpretensjonalnie. I znów, podobnie jak Lou Reed, poniżej pewnego poziomu nie schodzą. (mcz)

[dla każdego]
[dla koneserów]
[dla najbardziej wytrwałych]
[dla mało wymagających]

Polityka 1.2000 (2226) z dnia 01.01.2000; Kultura; s. 58
Reklama