Nikt nie pamięta już dokładnie, kiedy zaczął się proces Bogusława Bagsika i o co został on oskarżony. Tymczasem rozprawa zapowiada się na kolejne kilka lat. Zostało do przesłuchania ponad trzystu świadków, choć tak naprawdę dokładnej ich liczby prawnicy nie są wcale pewni. Najprawdopodobniej więc na końcu procesu, gdy upływ czasu osłabi percepcję uczestników, sędzia przewodniczący poprosi: „Panie Bagsik, czy zechce pan nam przypomnieć, o co w tej sprawie chodziło?”
Spodziewając się tego pytania Bagsik, który też za dobrze sprawy nie pamięta (a poza tym musi z czegoś żyć i szkoda mu czasu), wystąpił z interesującym wnioskiem procesowym. Jak podała „Rzeczpospolita”, zgodził się on na prowadzenie rozprawy podczas jego nieobecności. Procedura na to zezwala.
Niestety, sąd nie mógł przystać na tę propozycję, Bagsik bowiem ma prawidłowo wystawione zwolnienie lekarskie oraz usprawiedliwioną nieobecność. Trzeba czekać, aż upłynie termin zwolnienia.
W jaki więc sposób w tej dramatycznej sytuacji mógłby Bagsik jeszcze bardziej pójść na rękę sądowi, by uprościć i przyspieszyć rozprawę. O to pytamy czytelników, prosząc o wskazanie jednej z trzech podanych podpowiedzi:
a) uciec z kraju,
b) sfałszować zwolnienie,
c) wziąć udział w wyborach na ławnika.
Autorzy prawidłowych odpowiedzi będą zaproszeni jako publiczność na rozprawę, gdyż jest ona jawna.