Jeszcze przed oficjalnym ogłoszeniem wyników przywódca MPLR 42-letni Nambarin Enkhabayar, absolwent moskiewskiego Instytutu Literatury i podyplomowych uczelni brytyjskich, teraz wybrany na premiera nowego rządu, zapowiadał: – Ci, którzy teraz przychodzą do władzy, to nie jakieś potwory, to ludzie mówiący tym samym co reszta kraju językiem. Zaniepokojeni inwestorzy zachodni, którzy w ostatniej dekadzie pojawili się w Mongolii, odebrali to, choć z pewną dozą nieufności, jako znak, że nie ma już powrotu do jednopartyjnego systemu i dyktatury proletariatu. Zresztą taki krok znaczyłby całkowity odwrót od reform i katastrofę ekonomiczną dla 2,4 mln ludzi zamieszkujących ten najbardziej kontynentalny zakątek Ziemi o powierzchni dwa razy większej niż Francja. Enkhabayar zapowiada kontynuację nie tylko programu prywatyzacji, ale wszystkich reform zapoczątkowanych przez poprzedników – Partię Demokratyczną.
Klęska zimy
Ostatnie cztery lata rządów demokratów (mieli 50 mandatów w Wielkim Churale) nie tylko dały początek poważnym reformom ekonomicznym, w tym całkowicie zakończonej i niezwykle radykalnej restrukturyzacji banków, ale doprowadziły do prywatyzacji prawie 90 proc. mieszkań komunalnych i uwolnienia cen energii. Reformy stworzyły też wiele problemów socjalnych. Zaczęto zamykać internaty w szkołach zbiorczych dla dzieci nomadów. Jest to poważny problem, bo prawie połowa społeczeństwa wciąż żyje według kodeksu Dżyngis-chana zalecającego parę razy do roku zmianę miejsca zamieszkania.
Wielu chłopców rodziny i tak zabrały do domu, aby zajęli się hodowlą, a raczej jej odbudową po tragicznej, najcięższej od 30 lat zimie sprzed roku, kiedy padło ponad 2,5 mln sztuk pogłowia (10 proc. całości).
Tragedią tamtej zimy Mongolia żyje do dziś.