Archiwum Polityki

Epidemia nieśmiałości

Rozmowa z prof. Philipem G. Zimbardo, psychologiem z Uniwersytetu Stanforda w Kalifornii

Rozpoczął pan wykład dla polskich studentów od demonstracji bardzo starej szczotki do butów – jedynego dziedzictwa po sycylijskim dziadku, oraz nieco młodszej brzytwy i nożyczek, należących do ojca-fryzjera. Dalej było równie intrygująco – raczej spektakl niż sztywne, akademickie wystąpienie. Co kryje się za tym stylem?

Ja, profesor Zimbardo, oraz nauka, którą uprawiam, a wszystko w naszym życiu sprowadza się do psychologii. Przywiozłem ze sobą symbole możliwości życiowych, jakie miałem będąc dzieckiem w środowisku biednych emigrantów z Sycylii. Dlaczego jestem tu w roli adorowanego gościa znakomitej polskiej uczelni, a nie zajmuję się czyszczeniem butów na nowojorskim Bronksie jak mój dziadek lub strzyżeniem włosów jak ojciec? Jedyną odpowiedzią jest edukacja. Byłem pierw-szą osobą w rodzinie, która ukończyła szkołę i poszła na studia. Wykładając i pisząc książki korzystam z przywilejów człowieka wykształconego. A ponieważ pierwszą i ostatnią złą ocenę na studiach dostałem ze wstępu do psychologii, znienawidzonego z powodu nudnych wykładów, więc nie cofam się przed niczym, aby zajęcia ze studentami uczynić ekscytującymi i nieprzewidywalnymi.

Nawet przed zaproszeniem orkiestry dętej?

A tak, zapraszam na wykłady różnych gości związanych z tematem. Była wśród nich orkiestra marszowa ze Stanfordu, był szaman z Peru, a także trener futbolu oraz ekswięźniowie. Studentów zachęcam do udziału w eksperymentach, które prowadzimy wspólnie. Chętnie prowadzę kontrowersyjne debaty, np. o działalności środowisk Pro Choice i Pro Life w związku z problemem aborcji. Nudni nauczyciele, którzy nie potrafią przekazywać wiedzy w atrakcyjny sposób, są ogromnym zagrożeniem dla edukacji! Przypominają roboty, zaprogramowane do wykonania określonych czynności.

Polityka 42.2000 (2267) z dnia 14.10.2000; Nauka; s. 80
Reklama