Archiwum Polityki

Klimaty Hasa

Pamiętam, była jesień... I jest jesień. Właśnie w pierwszych dniach tej jesieni zmarł nasz starszy kolega Wojciech Has, twórca filmu „Pożegnania”, który kilkadziesiąt lat temu stał się jednym z najpopularniejszych obrazów filmowych Peerelu. Bardzo trudno jest żegnać kogoś, kogo obserwowałem przez wiele lat, choć osobiście znaliśmy się tylko przelotnie. Pan Wojciech był człowiekiem nieufnym i podejrzliwym, takim przynajmniej jawił się ludziom naruszającym jego prowincjonalny spokój, który dawał mu to niezwykłe poczucie niezależności. Wolny od jakiejkolwiek wrażliwości na modę i wyroki wszechwładnych salonów, wierny swoim upodobaniom i lekturom, obojętny, przynajmniej na pozór, na wszelkie nowinki i trendy.

Nie będąc krytykiem nie potrafię napisać laurki dla Hasa artysty, a tym bardziej nie potrafię napisać nekrologu, ale mogę się zwierzyć z moich własnych, prywatnych upodobań, bowiem zawsze twórczość pana Wojciecha była dla mnie czymś ważnym i bliskim. Począwszy od „Pętli”, którą świeżo przypomniał mi telewizyjny „Szalik” Janusza Morgensterna, nakręcony według tekstu Pilcha – przejmująca opowieść o wyroku losu, który jak w greckiej tragedii nie zostawia człowiekowi żadnej szansy. „Pętla” z kreacją Holoubka miała tę wielką siłę wychodzenia poza psychologiczny dramat w rejony ludzkiej tragedii, w której przestaje być ważna przyczyna słabości i cierpienia, bo one same stają się tematem.

Pamiętam, jak we Wrocławiu trafiłem na plan „Saragossy” (przekształcony później w plan „Popiołów”). Nigdy wcześniej nie widziałem dekoracji tak rozległej i tak porywającej – wydawało się, że nie warto, by przychodzili aktorzy.

Polityka 42.2000 (2267) z dnia 14.10.2000; Zanussi; s. 105
Reklama