Archiwum Polityki

Paragraf 222

W ostatnią sobotę minął konstytucyjny termin złożenia w Sejmie rządowego projektu ustawy budżetowej na przyszły rok. Kilka dni wcześniej Rada Ministrów postanowiła jednak, że zrobi to dopiero w połowie listopada. Z powodu tej sześciotygodniowej zwłoki opozycja zamierza premiera i ministra finansów postawić przed Trybunałem Stanu. Z góry wiadomo, że dla prawników będzie to ciężki do zgryzienia orzech.

Przekraczając wrześniowy termin rząd powołuje się na 222 artykuł konstytucji. Zapisano w nim, iż dopuszcza się późniejsze złożenie projektu w „wyjątkowych przypadkach”. Nie wiadomo już jednak, jak długa może być zwłoka ani też jakiej wagi wydarzenia usprawiedliwiają opóźnienie. Liderzy SLD utrzymują, że w kraju nie stało się nic takiego, co mogłoby posłużyć za wiarygodny pretekst do podjęcia aż tak brzemiennej w skutki decyzji. Przedstawiciele rządu są rzecz jasna odmiennego zdania.

Przeprowadzenie przez parlament ustawy budżetowej to zawsze niesłychanie trudny zabieg. Potrzeby kraju ciągle są ogromne, pieniędzy brakuje na wszystko, począwszy od armii, policji i szkolnictwa, a skończywszy na opiece socjalnej i służbie zdrowia. Prace nad budżetem stwarzają więc opozycji doskonałą okazję do spektakularnych ataków na gospodarczą politykę rządu. I zawsze są skwapliwie wykorzystywane.

W tym roku w październiku mamy jednak wybory prezydenckie. Budżetowe zapasy, powiadają liderzy SLD, tuż przed pierwszą turą byłyby bardzo nie na rękę Marianowi Krzaklewskiemu. Ujawnienie w konstytucyjnym terminie fatalnego stanu finansów państwa to śmiertelny cios dla lidera AWS, uważa Leszek Miller.

Rzeczywiście, państwowa kasa wydaje się pusta. Tegoroczne wpływy z tytułu akcyzy i podatku VAT są o kilka miliardów niższe od zakładanych. Skarb Państwa, w tajemniczych okolicznościach pozbawiony chwilowo wpływów ze sprzedaży strategicznego pakietu akcji TP SA, naciskany przez nauczycieli i potężnie nadwerężany przez ZUS, z najwyższym trudem płaci swoje zobowiązania. (Ostatnio musiał pilnie sprzedać bony skarbowe za 4,8 mld zł). W tak niesprzyjających warunkach trzeba teraz stanąć do rozmowy o przyszłorocznym deficycie i nieuniknionym ograniczaniu wydatków. Leszek Miller uważa, że szef AWS za wszelką cenę chce odwlec to starcie, aż Polacy pójdą do urn.

Polityka 41.2000 (2266) z dnia 07.10.2000; Kraj; s. 21
Reklama