– Wiele osób mylnie sądzi, że ktoś z wykształceniem psychiatrycznym lub psychologicznym, zwłaszcza jeśli przyjmuje w placówce publicznej czy zarejestrowanym gabinecie, ma również kwalifikacje psychoterapeutyczne – ostrzega Zofia Milska-Wrzosińska, psychoterapeuta-superwizor z Laboratorium Psychoedukacji w Warszawie. – Laikowi trudno zorientować się w gąszczu tych wszystkich zawodów o nazwach zaczynających się na „psy-”. Tymczasem ani psycholog, ani tym bardziej psychiatra nie ma przygotowania do prowadzenia psychoterapii, póki nie przejdzie kilkuletniego szkolenia. Psycholog bez klinicznego doświadczenia może nie rozpoznać choroby, psychiatra niewiele wie o mechanizmach rządzących psychologicznym funkcjonowaniem człowieka ani o profesjonalnych zasadach w psychoterapii. Ilość arbitralnych, niekompetentnych porad „życiowych” udzielanych przez psychiatrów bez przygotowania psychoterapeutycznego jest zatrważająca.
Wędrówka po wcieleniach
Młoda mężatka w depresji decyduje się na wizytę u osoby, która podaje się za psychoterapeutę. Przez 5 dni w tygodniu, przez pół godziny poddaje się procedurze relaksacyjnej, polegającej na słuchaniu muzyki, a jakże – relaksacyjnej. Jedna wizyta kosztuje ją 200 zł. Po kilku tygodniach nie ma żadnej poprawy. Wręcz przeciwnie, młoda kobieta wpada w coraz głębszą depresję. W takiej sytuacji terapeuta zaleca, aby tymże relaksacyjnym procedurom poddała się najbliższa rodzina pacjentki. Zbiorowa terapia trwa pół roku. Koszty rozrastają się, a efektem jest nasilenie się objawów depresyjnych.
Sędzia Irena Kamińska: – Osoba, u której kompetentny i wykwalifikowany psychoterapeuta stwierdzi szkody wynikłe z wcześniejszego leczenia u terapeuty bez uprawnień, może wystąpić z powództwem cywilnym przeciwko sprawcy tej szkody.