Archiwum Polityki

„Aby na listę”

W artykule Bianki Mikołajewskiej (POLITYKA 37) znalazła się informacja, że od marca tego roku 63 rzeczoznawców z zakresu języka polskiego oceniło poprawność językową 495 podręczników szkolnych. Zupełnie nie wiadomo, skąd te dane zostały zaczerpnięte, bo od 1 stycznia br. do dzisiaj minister edukacji dopuścił do użytku 280 nowych tytułów (do sprawdzenia w aktualnym wykazie), w tym blisko 50 do języków obcych, nie wymagających recenzji polonistycznych. W zeszłym roku dopuszczono 301 tytułów łącznie. Toteż w czasie tegorocznych 8 miesięcy w grupie rzeczoznawców najbardziej obciążonej średnio na jednego recenzenta przypadły 4 podręczniki, co stanowi zupełnie inną liczbę, niż podana przez autorkę artykułu. Natomiast recenzenci z innych dziedzin opiniują przeważnie jeden lub dwa podręczniki rocznie, są też tacy, do których wydawcy w ogóle się nie zwracają.

Po publikacji artykułu telefonowało do MEN wielu rzeczoznawców, dotkniętych wyrażonymi w tekście opiniami na ich temat. Przeważająca część rzeczoznawców MEN to kompetentni, rzetelni, mający poczucie odpowiedzialności, postępujący etycznie ludzie, którym takie uogólnione opinie wyrządzają krzywdę.

W artykule „Dziecko pod cegłami” (POLITYKA 38) Ewa Nowakowska za „Rzeczpospolitą” przytacza fragment mojej wypowiedzi, że „wszystkie podręczniki dopuszczone do użytku szkolnego są dobre, zostały tak napisane, aby mogły z nich korzystać zarówno dzieci zdolne i przeciętne...” Następnie jako całkowite zaprzeczenie mojej opinii omawia raport Tadeusza Mośka o podręcznikach. Uprzejmie wyjaśniam, że w wypowiedzi dla „Rzeczpospolitej” (zresztą nieautoryzowanej, przyznaję, że za moją zgodą) na pytanie Łukasza Gołębiewskiego, które podręczniki są moim zdaniem najlepsze, a które gorsze, odpowiedziałam, że mnie nie wolno takich ocen wydawać, bo w urzędzie wszyscy wydawcy muszą być traktowani równorzędnie.

Polityka 41.2000 (2266) z dnia 07.10.2000; Listy; s. 89
Reklama