Do historii polskiego kina przeszła scena z filmu „Sami swoi”, w której Pawlak i Kargul przyzywają się do płota, by się przy nim kłócić. I zapewne ta legenda zainspirowała autorów nowego talk-show w telewizji Polsat zatytułowanego „Podejdź no do płota”.
Pomysł jest prosty. Pośrodku studia stoi płot, zaś po obu jego stronach sadzane są zwaśnione strony: chłopi kłócący się od półwiecza o miedzę, rodzice procesujący się latami o prawa do dziecka itd. Założono, iż wystarczy postawić pieniaczy naprzeciw siebie i odpowiednio ich podjudzić, a telewidz otrzyma przepysznych „Samych swoich – bis”. A nawet lepszych od oryginału, bo prawdziwych, z życia wziętych. Niestety, to tylko teoria.
Filmowa kłótnia Kargula z Pawlakiem była tak wspaniała, ponieważ –pomimo pozorów improwizacji – była starannie przygotowana. Zapraszanych do telewizji gości z filmowymi bohaterami łączy tylko jedno: zacietrzewienie. Poza tym wszystko dzieli: vis comica, dykcja (niekiedy trudno zrozumieć, co mówią), umiejętność lapidarnego przedstawiania własnych racji.
W rezultacie widzowi funduje się przydługawą historię będącą mieszanką domowego prania brudów, plotek z magla i zawikłanej opery mydlanej. Do tego dochodzi kuriozalne tło: prowadząca, która wygłasza egzaltowane aforyzmy rodem z romansów Harlequina, dwóch – nie wiedzieć czemu –stojących przez cały program na baczność ochroniarzy i tzw. eksperta, który z neurotyczną zajadłością stara się jak może obrazić wszystkich obecnych w studiu („pana i panią to dopiero śmierć wyzwoli” – raczył sympatycznie zasugerować w ostatnim programie).