Krystyna Lars: Umieranki i inne wiersze. Wydawnictwo „Tytuł”. Gdańsk 2000, s. 150
Tom „Umieranki i inne wiersze” Krystyny Lars, redaktor naczelnej znanego gdańskiego periodyku literackiego „Tytuł” (a prywatnie żony Stefana Chwina), przynosi zarówno retrospektywę dawniejszej twórczości, jak i zupełnie nowe utwory. Książka jest obszerna (150 stron; dobrze ponad 100 wierszy) i – jak niemal każdy wybór – pokazuje rozmaite zróżnicowania piśmienniczych przygód. Metafizyczne rozbiory i neofreudowskie oniryczno-liryczne narracje sąsiadują z impresyjnymi pejzażami, dociekliwymi obserwacjami szczegółów świata, z których wyprowadzone zostają metaforyczne i symboliczne uogólnienia. A wszystko to pisane delikatnym, koronkowym stylem, przywodzącym na myśl tradycyjny wzorzec liryki osobistej.
Przyznam, że największe wrażenie wywarły na mnie tytułowe „Umieranki”, które, prawem słowotwórczego podobieństwa, kojarzą się z „kołysankami”. I tak jak kołysanka ma nas łagodnie uśpić, przeprowadzić delikatnie na ten drugi brzeg, gdzie włada Morfeusz – tak „umieranki” również mają nas oswoić z myślą o innym brzegu, na którym bezwzględną władzę sprawuje Tanatos.
Poetka sięga po rozmaite środki, by oddać fenomen śmierci i umierania. Od subtelnych, elegijnych napomnień po drastyczne, niemal fizjologiczne, opisy. Nie brak tu przewrotności stylu, a nawet elementów czarnego humoru. To książka przygotowująca nas na nieuchronne. Podoba mi się takt w tej rozmowie o ostateczności i umiejętność perswazji. Bo nad tym traktatem o końcu istnienia unosi się duch afirmacji.
[warto mieć w biblioteczce]
[nie zaszkodzi przeczytać]
[tylko dla znawców]
[czytadło]
[złamane pióro]