Szukając oszczędności w przygotowywanym na przyszły rok budżecie rząd proponuje zmianę zasady przyznawania zasiłków z pomocy społecznej. Na razie wsparcie otrzymują ludzie biedni, którzy nie mają dostatecznych środków i borykają się jednocześnie z rozmaitymi problemami: bezdomni, upośledzeni fizycznie lub umysłowo, ofiary klęsk żywiołowych itp. Aby więc starać się o pomoc społeczną, nie wystarczy być tylko biednym (mieć bardzo niskie dochody lub żadne), musi się pojawić dodatkowa przyczyna trudności życiowych. Obecnie rząd proponuje, by o przyznawaniu zasiłku przestało decydować kryterium dochodowe, a w jego miejsce wprowadzić kryterium majątkowe. Zdaniem pomysłodawców zmiana ta mogłaby skłonić ludzi starych, często zajmujących duże mieszkania, do ich zamiany na mniejsze. Pozwoliłoby to zaktywizować rynek mieszkań i poprawić sytuację bytową rodzin ubogich i wielodzietnych, gnieżdżących się w maleńkich klitkach. Krytycy projektu zwracają uwagę na jego słabości. Po pierwsze, kto i jak ma wycenić stan majątkowy ludzi biednych, którym należy się (lub nie) pomoc z kasy państwa? Urzędnik? Po drugie, czy oszczędności na biednych to najlepszy sposób łatania budżetu w sytuacji, gdy wydaje się z niego znacznie większe pieniądze na ratowanie nieefektywnych firm państwowych?