Równolegle do perturbacji na światowym rynku ropy trwają w Polsce spory o sposób prywatyzacji sektora naftowego. Nie ulega wątpliwości, że w obu przypadkach za rozgardiasz zapłacą w pierwszej kolejności klienci stacji benzynowych, a w następnej klienci sklepów, na których zostaną przerzucone wyższe koszty transportu. Na światową cenę ropy nie mamy wpływu i możemy ją traktować jak dopust Boży, który da się jedynie łagodzić poprzez ewentualną obniżkę podatku akcyzowego lub obniżkę ceł, co właśnie zaakceptował rząd.
Polityka
40.2000
(2265) z dnia 30.09.2000;
Gospodarka;
s. 65