Archiwum Polityki

„Kobiety przydrożne”

Kobiet obcej narodowości zajmujących się prostytucją na polskich drogach jest coraz więcej. Artykuł Wojciecha Markiewicza (POLITYKA 37) o tym zjawisku wywołał dyskusję naszych czytelników w Internecie.

Nagonka na prostytutki wywołana życzeniem polskich biskupów Kościoła rzymskokatolickiego jest kolejnym dowodem postępującej w Polsce fundamentalizacji. Akcję „usuwania zgorszenia” rozpętali mężczyźni w sutannach, którym religia zabrania współżycia z kobietami. Nagonkę realizowali mężczyźni w mundurach, których nie sposób spotkać na co dzień na naszych ulicach, abyśmy mogli czuć się bezpiecznie. Szczególnie wstrząsający był ostatni akapit podsumowujący rezultaty akcji policyjnej, w którym autor artykułu napisał, że dziewczyny będą musiały „odpracować”.

Prostytucja – jak dotąd jeszcze – jest w Polsce dozwolona prawem. Realizacja pomysłu ewidencjonowania osób żyjących z prostytucji, tworzenia domów publicznych, kontrolowanych przez państwo, oznaczałaby pierwszy krok w stworzeniu państwa sutenerskiego.

Prostytucja jest częścią naszej cywilizacji od jej zarania. „Siłowe” metody zwalczania zawsze krzywdziły najsłabsze ogniwo w zorganizowanej prostytucji. Prawo powinno chronić młode kobiety, które z bardzo różnych przyczyn są zmuszone do takiego sposobu zarobkowania. Zbrojne ramię prawa powinno zwalczać tych, którzy przechwytują większość zarobku prostytutek. Potężne organizacje zarabiają krocie kosztem upodlenia bezbronnych kobiet. Jeśli prostytutki tirówki miałyby szansę zatrzymywania pieniędzy, jakie im za usługi seksualne płacą mężczyźni, którzy nie są w stanie w inny sposób zaspokoić swego popędu, w krótkim czasie zniknęłyby z poboczy autostrad i przestały gorszyć „świątobliwych starców” widokiem swych młodych ciał.

Ewa Dąbrowska-Szulc
Stowarzyszenie Pro Femina

 

W przeszło 90 proc. jesteśmy społeczeństwem katolickim, więc klientami są katolicy.

Polityka 39.2000 (2264) z dnia 23.09.2000; Listy; s. 90
Reklama