Odra wysycha. Jej poziom spadł do najniżej notowanych. Brak wody odczuwają szczególnie mieszkańcy okolic jej środkowego i dolnego dorzecza, czyli województw dolnośląskiego i lubuskiego. Tam zbiorniki wodne zamieniły się w kałuże. Wysychają studnie. Do wielu miejscowości woda dowożona jest beczkowozami. W Jeleniej Górze mieszkańcy mogą używać wody tylko do celów spożywczych i sanitarnych. Za podlewanie ogródków władze miasta nałożyły karę – 500 zł.
Susza daje się we znaki także przewoźnikom. Barki transportowe od ponad miesiąca stoją na mieliźnie, bo średnia głębokość rzeki wynosi ok. 90 cm.
– Mamy do czynienia z suszą hydrologiczną – tłumaczy Marianna Sasim, kierownik Centrum Biura Prognoz Hydrologicznych. To konsekwencja występującej wcześniej suszy atmosferycznej (braku opadów) i suszy glebowej (obniżenie wód gruntowych). Już po zimie ziemia była mniej wilgotna niż zwykle, a w kwietniu, maju i czerwcu deszcz padał znacznie rzadziej niż w poprzednich latach. Do tego wysokie temperatury zwiększały parowanie ziemi.
Nasze rzeki wysychają, bo zasilane są opadami. Gdy przez dłuższy czas nie pada deszcz, do rzek spływają wody gruntowe i wtedy ich poziom się obniża.– Potrzeba ok. 40 ml opadów na dobę, aby stan nie ulegał dalszemu pogorszeniu – ocenia Marianna Sasim. Na odbudowanie zasobów trzeba będzie poczekać do jesieni lub zimy. W najgorszym wypadku stan niedoboru może się przenieść na następne lata.