We Wrocławiu 55-letni były wojskowy oblał się benzyną i zagroził, że się podpali, jeśli eksmisja wobec niego i rodziny nie zostanie zaniechana. Do tragedii na szczęście nie doszło, a desperata obezwładniła policja. Czasem jednak dochodzi do większych dramatów – W zeszłym roku miałam dokonać eksmisji na warszawskich Bielanach. Gdy zjawiłam się na miejscu, okazało się, że człowiek, który miał być eksmitowany, śmiertelnie podciął sobie żyły – wspomina Iwona Karpiuk-Suchecka, prezes Krajowej Rady Komorniczej.
Polskie prawo zezwala na eksmisję na bruk od 31 marca do 1 listopada, dlatego właśnie wiosną i latem jest najwięcej eksmisji. Na bruk nie można eksmitować m.in. kobiet w ciąży, dzieci, niepełnosprawnych, bezrobotnych, ludzi obłożnie chorych. Jeśli do eksmisji dojdzie, osobom tym gmina musi zapewnić lokal zastępczy. Jeśli lokalu nie ma, wówczas lokatorzy zostają w mieszkaniu, zaś jego właściciele mogą domagać się od gminy odszkodowania. Najczęstszym powodem eksmisji są długi za niepłacenie czynszu. – Często w obawie o bezpieczeństwo eksmitowanych osób prosimy policję o asystę – mówi prezes KRK, która jest zwolennikiem „eksmisji z ludzką twarzą”, czyli z prawem do lokalu zastępczego. Iwona Karpiuk-Suchecka uważa, że prawo nie może różnicować obywateli, ale też, że nawet w imię świętości własności nie można wyrzucać ludzi na bruk. Według danych Ministerstwa Sprawiedliwości, w 2002 r. z 7,6 tys. wszystkich eksmisji wykonano prawie 5 tys. wyrzuceń na bruk (nie zdążono z kolejnymi 8,5 tys.). Obecnie w Sejmie trwają prace nad rządowym projektem ustawy, zakazującej eksmitowania lokatorów donikąd.