W jazzie tak już się porobiło, że o klasie muzyka decyduje lista wykonawców, z którymi pracował. W przypadku skrzypaczki Elektry Kurtis referencje są jak najlepsze: wystawił je na przykład John Zorn – najwybitniejsza postać współczesnego jazzu i guru nowojorskiej awangardy. Mówiąc najkrócej: „The Book Of Time” to bardzo dobra płyta. A o co chodzi Elektrze, słychać już w pierwszym utworze, gdzie orientalny temat krzyżuje się z innym afrykańskim motywem. I wtedy gdy (jak w „Mangas”) rozbrzmiewa żywiołowa grecka muzyka. A także kiedy w kompozycji „In July” dobiega nas rytm bossa novy. „The Book Of Time” to wynik skrzyżowania różnych muzycznych wpływów. Instrumentaliści tu grający pochodzą z różnych części świata, a spotkali się w Nowym Jorku. I nie wystarcza tu przecież tylko muzyczna sprawność i to, że umówimy się, by grać etnicznie, bo taka dziś moda. O muzycznych rytmach decydują rytmy osobistych doświadczeń i to na tej płycie słychać. Ensemble Elektra brzmi lekko za sprawą twórczej inwencji muzyków. Bas stanowi tu wyrazistą i znakomitą podstawę dla zmiennych w nastroju improwizacji liderki czy partii klarnetu i gitary (jak w znakomitym „A Etos”). I jeszcze jedno. Tytuł – „The Book Of Time” – przywodzi na myśl „Księgę deszczu” i „Księgę wiatru” naszego zespołu Osjan. I słusznie, skoro instrumentami perkusyjnymi zawiaduje tu brat liderki Milo Kurtis – muzyk tej pionierskiej grupy, jeśli chodzi o etniczne granie nie tylko w Polsce. Siostra i brat brzmią ciekawiej i autentyczniej od Brathanków.