[dla koneserów]
Bruce Willis się cywilizuje; już w „Szóstym zmyśle” pokazał inną twarz, zamiast strzelać i biegać w brudnym podkoszulku, opiekował się czule pewnym nadwrażliwym chłopcem. W nowym filmie gra płatnego mordercę, z liczącym się dorobkiem zawodowym (siedemnaście wykonanych bezbłędnie zleceń), co by wskazywało, że wraca do poprzednich swych wcieleń, ale to mylący trop – jest bowiem zabójcą dżentelmenem, po godzinach pracy wprost ujmująco sympatycznym facetem, który mógłby być naszym sąsiadem.
Polityka
37.2000
(2262) z dnia 09.09.2000;
Kultura;
s. 43