Autor recenzji (POLITYKA 31) zarzuca zespołom, które wystąpiły na Festiwalu Kultury Romów Ciechocinek 2000: komercję i – co budzi niebotyczne zdumienie – profesjonalizm. Trudno zrozumieć, dlaczego za autentyczną kulturę cygańską uznaje autor wyłącznie popisy amatorów? Dlaczego razi go entuzjazm romskiej publiczności dla nowych aranżacji cygańskich piosenek? Czemu wyrokuje, że zaprezentowany w Ciechocinku repertuar z kulturą Romów niewiele ma wspólnego?
Kultura każdego narodu, każdej społeczności, jeśli ma przetrwać, jeśli ma być kulturą żywą, musi uczestniczyć w wymianie wartości; tworzyć i współtworzyć kulturę współczesną. Kultura wymaga też – jeżeli nie ma być skansenem – twórczości profesjonalnej. Autor nie zauważył występów Cyganów uprawiających tradycyjną muzykę na starych instrumentach ani wspaniałego zespołu baletowego. Bogactwo form i wątków jest właśnie niewątpliwym atutem tej kultury. Nurt komercyjny nie odbiera kulturze Romów ani wartości, ani autentyczności. Artyści cygańscy pokazali wspaniałe barwne widowisko. Do słuchania i do oglądania.
Romowie uważają ciechocińską imprezę za swój festiwal. Corocznie przybywają tu tłumnie wielopokoleniowe rodziny. Uroczystością stroju podkreślają świąteczny charakter spotkania. I choć nie ściągają do Ciechocinka cygańskie tabory, to – „choć koni żal” – cygańskie święto kultury nie traci niczego ze swej autentyczności.
Nie rozumiem, czemu recenzując relację TVP 2 z imprezy Ciechocinek 2000 autor cytuje wyniki badań społecznych ilustrujących postawy Polaków wobec Cyganów; wszak badania te nie dotyczą postaw wobec kultury. Kultura Cyganów od wieków wrosła w kulturę polską. Nie rozumiem też, czemu jeśli widok Zofii Czernickiej, Don Wasyla i zespołu Roma sprawia autorowi przykrość, podjął się recenzowania tego widowiska telewizyjnego?