Alex Danzig
historyk, kształci przewodników grup żydowskich odwiedzających Polskę:
„(...) Co z pana punktu widzenia powinni robić Polacy, by przełamywać antysemickie stereotypy o nas?
– Polacy nie zdają sobie sprawy, jaką szkodę może zrobić jedna swastyka, jedno »raus Jude«. Mogę mówić przez dziesięć dni, przez pół roku o prawdziwych dziejach Żydów w Polsce, a wystarczy jeden napis: »won Żydzi«, by to zniszczyć. To jest silniejsze niż tysiąc innych słów. Proszę zrozumieć, że kiedy młodzi Żydzi przyjeżdżają do Polski zobaczyć tak straszne miejsca historii ich narodu, ich wrażliwość jest napięta do granic wytrzymałości i wystarczy jedno słowo, by ta struna pękła. Rzecz nie w tym, iż autorem tych napisów jest ktoś z marginesu społecznego, kto w ogóle nie rozumie, co pisze – zresztą zawsze znajdzie się jakiś idiota – ale niezrozumiałe jest to, że nikt tych napisów nie zamazuje, jakby nie zdając sobie sprawy, jaką szkodę robią one Polsce”.
(W rozmowie z Ewą K. Czaczkowską, „Rzeczpospolita”, 18 VIII)
Dmytr Pawłyczko
ambasador Ukrainy w Polsce:
„– Co powie pan tym, którzy nadal tęsknią za »znowu polskim Lwowem i Rawą Ruską«?
– Nic, tak jak nie chciałbym nic mówić tym, którzy tęsknią za »znowu ukraińskimi Przemyślem i Chełmem«. Rozmowa z takimi ludźmi do niczego nie prowadzi. Myślenie, że dokona się coś takiego, a ich mrzonki staną się faktem, jest nie tylko skrajnie utopijne, ale i szkodliwe. Przesunięcie jakiejkolwiek granicy, choćby o metr, może skończyć się tylko w jeden sposób – wojną totalną.