Archiwum Polityki

Zawód: szpieg

[czytadło]

John le Carré: Druciarz, krawiec, żołnierz, szpieg. Przekład Ewa Życieńska. Wyd. Amber. Warszawa 2000, s. 255

Najbardziej znany cytat z Bułhakowa: „Rękopisy nie płoną”... A ze wstydu też nie? Podejrzewam, że powinny spłonąć rękopisy, maszynopisy i komputerowe wydruki powieści szpiegowskich rodzimego chowu, kiedy zestawi się je z prozą twórcy postaci Smileya. John le Carré to już dziś klasyk gatunku. „Druciarz, krawiec, żołnierz, szpieg” (z 1974 r.) potwierdza domysł: powieść o tajnych służbach, jeśli nie ma być komiksową bujdą – musi pokazywać bohaterów, którzy rzadko strzelają, często zaś myślą. Profesja szpiega to także biurokratyczne pułapki, gorycz odstawki i wciąż żywa nadzieja, że przeterminowany agent wróci do gry. W walce wywiadów liczą się motywy zdrady. W tym wypadku chodzi o imperialną dumę Anglika. Nie mogącego znieść amerykańskich przewag – pychy i prostactwa nuworyszy. Zagadki psychologiczne, ważniejsze niż widowiskowe akcje, sprawiają, że czytelnik nie ma ani przez chwilę wątpliwości: to nie lepszy czy gorszy kryminał, lecz literatura. Przypominająca o sobie choćby takim zdaniem: „Są starcy, do których, kiedy wracają do Oksfordu, własna młodość uśmiecha się z kamieni...” Cóż, angielskiemu autorowi jednak łatwiej: szpiedzy zaludniali dramaty Szekspira, pojawiali się na kartach zapisanych przez Conrada, towarzyszyli pisarstwu Grahama Greene’a. Nawet głośne afery („Druciarz” jest literackim przetworzeniem wątku Philby’ego) miały format większy niż magnetofon, do którego naszym asom na Majorce zabrakło taśmy. Dlatego opisywany przez le Carre’go Cyrk – to firma. A nasza Firma to cyrk.

[lektura obowiązkowa]
[warto mieć w biblioteczce]
[nie zaszkodzi przeczytać]
[tylko dla znawców]
[czytadło]
[złamane pióro]

Polityka 35.2000 (2260) z dnia 26.08.2000; Kultura; s. 57
Reklama