Archiwum Polityki

Kaczmarski na nowo

[dla każdego]

Banał głosi, że istnieją autorzy, którzy przez całe życie piszą jedną książkę. I piosenkarze, którzy śpiewają jedną piosenkę. Są wszak artyści zmuszeni wewnętrzną potrzebą albo okolicznościami do tworzenia dzieł zupełnie nowych. Z Jackiem Kaczmarskim w tym względzie jest pewien kłopot. Etykietka barda Solidarności doskwierała mu tak bardzo, że przydepnął gardło własnej pieśni, objawiając się publiczności jako śpiewający poeta całkiem niepolityczny. Ostatnia płyta Kaczmarskiego „Dwie skały” jest dziełem liryczno-intelektualnym, aczkolwiek i w starym repertuarze miał on przecież rzeczy wybiegające daleko poza bieżącą aktualność. Tyle że chciało się w nim widzieć (i słyszeć) twórcę zaangażowanego. „Dwie skały” z tekstami odwołującymi się do „Baśni z 1001 nocy”, do malarstwa Goyi, poezji Słowackiego są znakomitą okazją, by na dorobek Kaczmarskiego spojrzeć z pewnego dystansu i odkryć, że w gruncie rzeczy nie zmienił się tak bardzo, chociaż przy porównaniu nowej płyty z tym co było dawniej wyjdzie, iż dziś jest to poeta jeszcze bardziej niż kiedyś myślowo wyrafinowany i chyba jeszcze bardziej wyczulony na ton osobisty. Przegrywa polityka, zwycięża erotyka. Dawni miłośnicy „Murów” mogą czuć się zawiedzeni. Jeśli jednak zadadzą sobie trud uważnego wsłuchania się w nowe teksty, zrozumieją na pewno racje wyboru artysty, który, jak każdy artysta prawdziwy, źle się czuje w jakiejkolwiek formie narzuconej. No i dobrze, gorset, nawet ten przeznaczony dla barda rewolucji, zawsze krępuje, co jest ze szkodą zarówno dla barda, jak i rewolucji. M.P.

[dla każdego]
[dla koneserów]
[dla najbardziej wytrwałych]
[dla mało wymagających]

Polityka 46.2000 (2271) z dnia 11.11.2000; Kultura; s. 49
Reklama