Archiwum Polityki

Ananasy z naszej klasy

Lepsze dziesięć lat bez chleba niż rok bez dowcipów – pocieszali się redaktorzy Radia Erywań, kiedy nadawali już z Kołymy. Żart – syntezę sytuacyjną – zawdzięczamy Ludwikowi Jerzemu Kernowi: „Jedząc wadowicką kremówkę, bądź odpowiednio skupiony, bo inaczej możesz się narazić”. Głośno ostatnio o Wadowicach. Nieczęsto przecież zdarza się, by naczelnik sam wylał się z więzienia. Za niedobre sprawowanie. Równie rzadko premier zwołuje dziennikarzy, by opowiedzieć im o kontaktach polityków i biznesmenów z bandziorami. Przebywając w rządowym ośrodku najwidoczniej niczym się nie różnili od przedstawicieli tzw. klasy politycznej. Ananasy z naszej klasy spotykające się z Mielizną, Calizną, Fujarą... Żeby tylko nie powtórzyła się historia randki elity Pruszkowa z elitą telewizyjną: potem obie strony obsobaczano za to, że obracają się w nieodpowiednim towarzystwie.

Przykre to. Należy jednak odróżniać kieszonkowe tragedie od nieszczęść, rzucających cień na życie zbiorowości. Nieszczęście osobiste to wypadek babiny zeznającej w sądzie.
– Niezamężna? – padło pytanie.
– Cztery razy – jęknęła.

Nieszczęście z pierwszych stron gazet przypomina wierszyk o Dziesięciu Murzyniątkach. Klasykę anglosaskiego pure nonsensu. U nas ten wierszyk wyglądałby mniej więcej tak:

Dziesięciu awuesiarzy
Działało w twórczym napięciu.
Jeden padł – teczką trafiony...
Zostało tylko –
Dziewięciu awuesiarzy
Nie znało co sen i drzemka.
Do reform wzięli się dziarsko...
Została tylko –
Ósemka awuesiarzy
Stwierdziła, że w kasie pustka.
Do rad więc przeszli, do spółek...
Została tylko –
Szóstka awuesiarzy
Szumi jak jodły.

Polityka 46.2000 (2271) z dnia 11.11.2000; Groński; s. 102
Reklama