Archiwum Polityki

10 minut matrixu

„W sieci”, TVP 2

Czworo amerykańskich przyjaciół rozrzuconych po całym kontynencie zabija czas i odległość oddając się „czatom” – spotykają się w wirtualnej przestrzeni za pomocą swych podłączonych do Internetu komputerów, by sobie poplotkować. Nagle na ekranach ukazuje się dramatyczny „okrzyk” jednej z uczestniczek – „to mój mąż, on ma broń, przyszedł mnie zabić!” Potem cisza...

Historia nie była tylko głupim żartem, a zostawiony w Internecie ślad stał się jednym z ważniejszych materiałów dowodowych w procesie przeciwko mordercy. A jak sytuacja wyglądałaby w Polsce, pytają realizatorzy programu rzeczniczkę warszawskiej prokuratury? Przedstawienie problemu i jego komentarz zajmują w programie „W sieci” trzy-cztery minuty, temat się zmienia – czy Internet może służyć jako anonimowy psychoterapeuta? Znowu prezentacja „studiów przypadku” i komentarze ekspertów. Tak o wszystkim. Na przykład o wirtualnych cmentarzach (jest początek listopada), lecz ledwo zdążymy zapalić przed komputerem świeczkę, już przeskakujemy do tematu ścigania oszustów za pomocą Internetu.

Program „W sieci” na dobre zadomowił się w naszej telewizji. Podczas każdej trwającej 10 minut emisji prezentowane są zazwyczaj dwa problemy z życia, opatrzone komentarzem ekspertów. Dynamiczny montaż i kondensacja informacji przypomina sam Internet, w którym internauci skaczą od tematu do tematu, rzadko poświęcając jednej kwestii więcej niż kilka minut.

Hasło przewodnie programu jest proste, sieć to samo życie (a nawet śmierć): wszystko, co nas otacza w świecie rzeczywistym, ma swe wirtualne emanacje w Internecie. Oczywisty jednak podtekst prezentowanych przypadków pokazuje inną jeszcze prawdę – nasze codzienne życie to sieć, matrix, przed którego koszmarem słabe jednostki uciekają w nieznośną lekkość wirtualnego bytu.

Polityka 46.2000 (2271) z dnia 11.11.2000; Tele Wizje; s. 103
Reklama