Archiwum Polityki

Cytaty

Jak to się stało, że jugosłowiańska opozycja dużo lepiej znała wyniki wyborów niż przywódcy upadającego reżimu? Odpowiedź jest prosta: opozycja dysponowała świetnym systemem łączności, pozwalającym przekazywać wiadomości z każdego z 9 tys. punktów wyborczych do centrali. Aby uniknąć kontroli Miloszevicia, nie używali oni linii telefonicznych ani telefonów komórkowych, posługiwali się natomiast niezależną łącznością radiową. Sfinansowała ten system w głównej mierze specjalna komórka do spraw Jugosławii w ambasadzie USA w Budapeszcie, która przeznaczyła przynajmniej 30 mln dolarów na wspieranie opozycji. Odpowiedzialny za tę operację był William Montgomery, dawny ambasador w Zagrzebiu. Ma on tę właściwość, że gdzie się pojawi, tam upada stary system władzy. Tak było w Sofii w 1996 r., gdy demokrata Petyr Stojanow zwyciężał postkomunistę Ivana Marazowa, a później w Chorwacji, kiedy Stipe Meszić pokonywał HDZ prezydenta Tudjmana. Na jesieni ubiegłego roku trafił do Budapesztu... i znów stał się cud: upadł reżim w Belgradzie. Sukces ma kilku ojców: 17 mln marek dorzucili opozycji Niemcy, a 350 mln forintów (ok. miliona dolarów – red.) Węgrzy poprzez fundację Szansa dla Stabilizacji.

Magyar Nemzet, Budapeszt

Polityka 45.2000 (2270) z dnia 04.11.2000; Cytaty; s. 14
Reklama