Archiwum Polityki

Klony Saddama Husajna

Na trybunie honorowej partia BAAS była w pełnym komplecie. Zielone uniformy, czarne berety i czarne wąsy. Wydawali się jednakowi, na obraz i podobieństwo najwyższego wodza – Saddama, który w tym dniu obchodził 63 urodziny. Wielka manifestacja w rodzinnym mieście Tikrit była na jego cześć. Jubilata jednak nie było, co dało się przewidzieć, bo już od ponad dwóch lat nie pokazuje się publicznie, po tym, jak podczas wizyty w eleganckiej handlowej dzielnicy Bagdadu seria z karabinu maszynowego raniła go w nogi. Klony Saddama widzi się nie tylko na trybunach.

Wśród tłumów, które przybyły manifestować, roiło się od wąsatych mężczyzn, identycznych niczym niesione portrety, na których figurował Saddam w różnych wcieleniach: młody, z dzieckiem na ręku, w mundurze, w garniturze i z krawatem, z piórem lub telefonem w dłoni, z aparatem fotograficznym, modlący się w meczecie, klęczący na kolanach, z chustą arabską na głowie lub w charakterystycznym berecie irackiej partii socjal-nacjonalistycznej BAAS. Nawet małe dziewczynki wyrażały wszechobecny kult wodza, maszerując z dumą na czele tłumu, ubrane w zielone uniformy, przepasane wojskowym pasem i z orderem na piersi. Jedyną wyróżniającą się osobą był wice-Saddam – Izaat Ibrahim, nowy sekretarz partii BAAS, który od niedawna przejął funkcję po Husajnie w ramach „demokratyzacji” reżimu. Ma jasną karnację i dwa mocno podkręcone, rude wąsiska.

Wykrzykując entuzjastycznie „Saddam! Saddam!”, przed trybuną honorową przemaszerowały najpierw dzieci przebrane za kwiaty, a potem kadeci, zasłużeni, kobiety i mężczyźni. Wszystko miało powab pochodu pierwszomajowego: sztandary, chorągiewki, sztuczne kwiaty i asfalt, ozdobiony mozaikami wymalowanymi emulsją. Nowy sekretarz – Izaat Ibrahim z zadowoleniem pozdrawiał tłumy. Zszedł potem z trybuny, by podzielić tort Saddama i w zastępstwie jubilata poczęstować nim najwierniejszych. Duże porcje ciasta na plastikowych talerzach i chłodną pepsi-colę ze słomką rozniesiono wśród obecnych gości, aby mogli zjeść i wypić za zdrowie nieobecnego.

Pojawił się dopiero wieczorem, w telewizji. Siedział na krześle wielkim jak tron. Mrużył oczy jak stary lew i czasami podkręcał czarnego wąsa.

Polityka 44.2000 (2269) z dnia 28.10.2000; Na własne oczy; s. 116
Reklama