Archiwum Polityki

Jajem w dziesiątkę

Rozpoczęły się 52 Targi Książki we Frankfurcie – największa tego rodzaju impreza na świecie. Polska jako gość honorowy Targów ma szansę na porównywalną z literacką Nagrodą Nobla promocję swojej kultury za granicą.

Program polskiej prezentacji był przygotowywany z różnym zaangażowaniem i na dodatek pod kierownictwem czterech różnych osób. Andrzej Nowakowski, pełnomocnik ministra ds. Frankfurtu, decydując się na to stanowisko w maju 2000 r., a więc na pół roku przed Targami, kupił bilet w jedną stronę. Wycofać się już nie mógł, bo mogłoby to spowodować klęskę całego przedsięwzięcia. Dysponował budżetem 6,5 mln zł (wcześniej na różne cele mniej lub bardziej związane z Frankfurtem wydano 3,5 mln). I za te pieniądze – czterokrotnie mniejsze niż np. budżet Expo 2000 lub Konkursu Chopinowskiego – musiał od podstaw urządzić gościnny polski pawilon. Postanowił dotrwać do końca. – Nigdy na nikogo nie zrzucę odpowiedzialności za to, jak wypadniemy we Frankfurcie, za to chętnie podzielę się sukcesem – mówił Nowakowski tuż przed rozpoczęciem imprezy.

Życzliwego dopingu dla programu ©Poland było raczej niewiele. W polskiej prasie ukazały się artykuły poświęcone Frankfurtowi o wiele mówiących tytułach, takich jak: „Szczury opuszczają szalupę” czy „Skandal 2000”. Przychylniej zachowywali się natomiast Niemcy. Udało się zorganizować wizytę kilkunastu niemieckich dziennikarzy w Polsce, gdzie mogli oni porozmawiać nie tylko z naszymi największymi pisarzami, ale również z mniej popularnym młodszym pokoleniem prozaików.

Niemcy byli bardzo zadowoleni z pobytu – mówi organizator wizyty Przemysław Konopka, dyrektor polskiego biura we Frankfurcie. – Jeden z dziennikarzy powiedział mi na lotnisku, że dopiero teraz ma naprawdę ochotę czytać młodą polską literaturę.

Sporą pochwałą dla organizatorów naszej prezentacji były także słowa Rudolfa Lorenzo, dyrektora Targów Książki we Frankfurcie, który podczas swojej wizyty w Polsce powiedział: – Program przygotowany przez stronę polską daje gwarancję wysokiego poziomu, zaś jeśli chodzi o pracę włożoną w organizację i jej efekty w ostatnich sześciu miesiącach, to mogę tylko powiedzieć: chapeau bas!

Polityka 43.2000 (2268) z dnia 21.10.2000; Kultura; s. 56
Reklama