Tego zdarzenia nie odnotowali teatrolodzy. Teatrzyk przy II Alei wystawiał bzdurkę o fabule na poziomie wielu dzisiejszych seriali. Nagle aktor grający amanta zachwiał się i stoczył na podłogę jak czerwone korale w piosence. Kiedy koledzy pochylili się nad nim – już nie żył. Zakomunikowano tę smutną wiadomość publiczności. Przyrzekając (czego to się nie przyrzeka) zwrot pieniędzy za bilety. Wtedy z drugiego balkonu odezwał się głos:
– Dać mu rosołu!
– Przecież to nie pomoże – ryknął ktoś z parteru.
Polityka
43.2000
(2268) z dnia 21.10.2000;
Groński;
s. 94