Archiwum Polityki

Pod patronatem

Tego zdarzenia nie odnotowali teatrolodzy. Teatrzyk przy II Alei wystawiał bzdurkę o fabule na poziomie wielu dzisiejszych seriali. Nagle aktor grający amanta zachwiał się i stoczył na podłogę jak czerwone korale w piosence. Kiedy koledzy pochylili się nad nim – już nie żył. Zakomunikowano tę smutną wiadomość publiczności. Przyrzekając (czego to się nie przyrzeka) zwrot pieniędzy za bilety. Wtedy z drugiego balkonu odezwał się głos:
– Dać mu rosołu!
– Przecież to nie pomoże – ryknął ktoś z parteru.
– Ale i nie zaszkodzi – głos z drugiego balkonu nadal był pewny swego.

Przypomniała mi się ta historyjka, gdy w szeleście gazet zwyraźniały dobre rady, jakich przyjaciele po ideolo nie skąpią dziś liderowi AWS. Przeważa opinia, że powinien zrezygnować z przywództwa: rosołek nie pomoże. Czy polityczny trupcio odejdzie? Żeby odejść, trzeba mieć siły, by zrobić pierwszy krok. Dawno temu uczony mąż przestrzegał: „Nie depcz nieszczęściu po piętach, bo gotowe się odwrócić”. Jak ma odejść zszywacz prawicy? Dokąd pójdzie? Składając deklarację o stanie majątkowym wyznał, że nawet mieszkania nie ma: wypełnia sobą lokal służbowy. Jeśli straci metraż, gdzie się podzieje? Orzeł bez klatki bywa bezbronny w krajobrazie. Czarnym od kruków i wron, które zdaniem konfesyjnego świstka – gotowe są nas rozdziobać. Taka sytuacja: czarne kruki i czarna niewdzięczność. Przewodniczący musi mieć kąt, by spłakać się czytając to, co o nim dziś piszą wczorajsi sojusznicy. „Krzaklewski był, jest i będzie postacią niepopularną. Nie pomogą tu najlepsze firmy reklamowe” – charakteryzuje wczorajszego idola publicysta „Życia”. I jak z tym polemizować, przekonać opinię, że jest to sąd krzywdzący? Niestety, jedni niosą krzyż, drudzy są gwoździami sezonu.

Polityka 43.2000 (2268) z dnia 21.10.2000; Groński; s. 94
Reklama