Archiwum Polityki

Czarujący magik

Ludzie lubią rzeczy tajemnicze. Lubią nawet pozór tajemnicy zawarty w sztuczkach iluzjonisty. Ale zjawisko Davida Copperfielda, największego, jak głosi fama, iluzjonisty wszech czasów, wymyka się prostej definicji cyrkowego popisu.

Każdy jego występ ma być magiczną sensacją obliczoną dzięki przekazom telewizyjnym na aplauz milionów. I Copperfield ten aplauz zyskuje. Czy tylko dlatego, że jest genialnym magikiem? David Seth Kotkin stał się Davidem Copperfieldem w 1974 r., kiedy w wieku 18 lat zaczął występować w wystawianym w Chicago musicalu „The Magic Man”. Osobliwe, że „cudowne dziecko magii” zapożyczyło pseudonim z na wskroś realistycznej powieści Charlesa Dickensa. Wtedy jeszcze mało kto prócz widzów chicagowskiego spektaklu słyszał o Kotkinie-Copperfieldzie. Wielka sława przyszła cztery lata później.

W 1978 r. telewizja CBS rozpoczyna emisję cyklu widowisk „Magia Davida Copperfielda”. Gościem honorowym pierwszego programu jest Orson Welles, twórca ulubionego filmu Copperfielda „Obywatel Kane”. Wysokie wskaźniki oglądalności sygnalizują niekwestionowany sukces. I od tej pory Copperfield zadziwia świat. Na oczach zdumionej publiczności samochód Ferrari unosi się w powietrze, a następnie znika. W czasie innych występów Copperfield doprowadza do zniknięcia wagonu Orient Expressu, odrzutowca i Statuy Wolności. Przechodzi w powietrzu Wielki Kanion, nurkuje w wodospadzie Niagara, niczym duch przenika Chiński Mur. Poza tym lata jak ptak, między innymi w towarzystwie pięknej Claudii Schiffer, swojej oficjalnej do niedawna narzeczonej.

David Copperfield teraz, 7 marca, przybywa do Warszawy, by tu w Teatrze Wielkim dać jedyny w Polsce występ zatytułowany „Niewyjaśnione siły”. Przy tej okazji nieuchronnie rodzi się pytanie, jakie to siły sprawiają, że Copperfieldowi udaje się odrestaurować popularność sztuki iluzji, która, jak się wydawało, odeszła do lamusa historii w 1926 r.

Polityka 11.2000 (2236) z dnia 11.03.2000; Społeczeństwo; s. 94
Reklama