Olsztyn przeszedł już parę rewolucji w nazewnictwie – mówi Wiesław Nałęcz, radny SLD i członek komisji nazewnictwa ulic. – Choćby ulica Zwycięstwa. Komuś przeszkadzała, choć nie było powiedziane, o jakie zwycięstwo chodzi, więc ją podzielono i przemianowano na Jana Pawła II i Józefa Piłsudskiego. Albo inny przykład: w czasach PRL Dworcową zmieniono na Kaliningradzką, bo Olsztyn i Kaliningrad podpisały układ o miastach bliźniaczych. – Potem Kaliningradzka źle się kojarzyła, więc przywrócono Dworcową i teraz głupio, bo w Kaliningradzie jest piękna aleja Olsztyńska, chcemy z nimi utrzymywać kontakty, zwłaszcza gospodarcze, i na gwałt szuka się nowej Kaliningradzkiej. Dlatego postanowiliśmy wreszcie utrącić koniunkturalizm w nazewnictwie – konkluduje radny.
Pojawiały się nawet koncepcje, żeby olsztyńskie ulice ponumerować, tak jak w Ameryce, żeby wreszcie był święty spokój, ale ostatecznie stanęło na bajkach.
– Chcieliśmy, aby dzieci przemówiły zdrowym głosem – deklaruje Nałęcz. – Żeby wybrały patronów, którzy nie będą dzielić społeczeństwa.
Lokalna prasa, radio i rada miasta poprosiły dzieci o nadsyłanie propozycji spośród bohaterów ulubionych bajek. Wówczas zaprotestowali kombatanci ze Światowego Związku Żołnierzy AK – Środowisko Wileńskie w Olsztynie, którzy proponowali, by nowe ulice nazwać nazwiskami dowódców Armii Krajowej. „Żenujące wydaje nam się zderzenie dwóch tak skrajnych idei, trudno znaleźć jakąkolwiek płaszczyznę do dyskusji – bo nie na miejscu byłoby rozstrzyganie, kto bardziej godny uhonorowania: bohaterski żołnierz poległy w czasie ostatniej wojny w obronie wolności naszej ojczyzny czy najbardziej nawet ulubiona przez dzieci bajkowa postać” – napisali w proteście do prezydenta Olsztyna.