Archiwum Polityki

Częstotliwość sprzedam

W ostatnich tygodniach („Pocztmajstrzy” oraz „Częstotliwość sprzedam”, POLITYKA 7 i 8) opisaliśmy, jak ZChN przejmuje kluczowe stanowiska w resorcie łączności, poczcie i Państwowej Agencji Radiokomunikacyjnej. PAR jest agendą ministerstwa, głównym – wbrew zapisom konstytucyjnym – dysponentem przydzielanych stacjom telewizyjnym i radiowym częstotliwości, czyli narzędzi pracy w eterze. Dlatego jest tak pożądanym przez polityków łupem. Oto list nadesłany w sprawie PAR od Artura Pasika, p.o. zastępcy dyrektora gabinetu prezesa Agencji.

Wstępem do rozmowy z red. Wojciechem Markiewiczem (POLITYKA 8) zaznaczonym już telefonicznie była instrukcja o szczególnych zasadach wykorzystania informacji, dotyczących działalności statutowej PAR, jak też i szczególnym trybie uzyskiwania odpowiedzi na pytania dotyczące statutowej działalności PAR (pytania i odpowiedzi, w myśl wewnętrznych przepisów PAR w kontaktach z mediami, nie sprzecznych jednak z prawem prasowym, muszą być przekazywane na piśmie). Poinformowałem również, że z tych samych powodów zmuszony jestem zastrzec sobie prawo do pisemnego autoryzowania treści moich wypowiedzi.

11 lutego redaktor Markiewicz stwierdził, iż na autoryzację pisemną nie ma już czasu i możemy jedynie telefonicznie dokonać takowej. Wysłuchałem przez telefon trzech zaproponowanych do użycia jako cytaty z rozmowy fragmentów moich wypowiedzi, które w mniejszym lub większym stopniu zgodne były z treścią wypowiadanych przeze mnie w trakcie rozmowy słów. Moje olbrzymie oburzenie spowodował jednak kontekst, w jakim zostały one użyte. Panie Redaktorze, to jest doprawdy upadek wszelkich zasad dziennikarstwa i jawna manipulacja treścią rozmowy, (...) zwyczaje rodem z przedkonfucjańskiej i przedhaldejskiej Azji (powinno być „przedchaldejskiej” – przyp. red.), w cywilizowanej judeo-helleńsko-romańskiej Europie wytłumaczenia tej sytuacji nie ma.

(...) Natychmiast po zakończeniu rozmowy telefonicznej przesłałem panu Markiewiczowi (faksem) żądanie pisemnej autoryzacji moich wypowiedzi, przesłałem je również (faksem) do gabinetu Redaktora Naczelnego. Jakież było moje zdziwienie, gdy otrzymując (również faksem) w ciągu 10 minut spisaną treść moich wypowiedzi, to prawda, że już nieco poprawionych, dowiedziałem się, iż jedyną autoryzacją moich wypowiedzi może być tylko odbyta przed 10 minutami rozmowa, gdyż tekst jest już naświetlony w drukarni.

Polityka 11.2000 (2236) z dnia 11.03.2000; Listy; s. 102
Reklama