Archiwum Polityki

„Byrcyn wyrcy”

Pracowałem w parku narodowym Yellowstone i poczyniłem spostrzeżenia dotyczące sposobu, w jaki Amerykanie administrują terenami parkowymi.

Yellowstone, podobnie jak reszta parków narodowych, jest własnością federalną. Strażnicy parkowi (tzw. rangersi) mają te same uprawnienia co policja. Mogą kontrolować samochody, wypisywać mandaty. Jednocześnie do ich obowiązków należy utrzymanie porządku i czystości w parku, wydawanie zezwoleń na obozowanie, wykonywanie i nadzorowanie wszelkich prac o charakterze infrastrukturalnym.

W parkach działają operatorzy – firmy, które otrzymały koncesję na kompleksową obsługę turystów, a więc prowadzenie sklepów pamiątkarskich, schronisk lub hoteli, restauracji i punktów gastronomicznych. Płacą podatek na rzecz utrzymania parku i jednocześnie nie wolno im przeprowadzić najmniejszej inwestycji bez zezwolenia władz federalnych.

Tatry (POLITYKA 5) nie stanowią ani prywatnego poletka starosty powiatowego, ani zakopiańskiego magistratu, ani też wymienionych w artykule parlamentarzystów, którzy być może zwęszyli w całej sprawie możliwość załatwienia swoich własnych partykularnych interesów. Jest faktem przerażającym, że z TPN próbuje się wyłączyć Kasprowy Wierch, Halę Gąsienicową i Nosal. (...)

Radą na tego typu działania jest ponowne określenie granic TPN i całkowite wyłączenie go z administracji samorządowej. To samo dotyczyć musi innych parków narodowych, których dyrektorzy i urzędnicy mieliby wyłączne prawo do decydowania o inwestycjach na ich terenie, a ich postanowienia podlegałyby zatwierdzeniu przez zarząd centralny. Straż parkowa powinna być jedyną siłą sprawującą nadzór nad bezpieczeństwem terenów parkowych i pracami w nich prowadzonymi.

Polityka 11.2000 (2236) z dnia 11.03.2000; Listy; s. 106
Reklama