Archiwum Polityki

Reinkarnacja? – Racja!

Jaki jest ideał sprzedawcy? – To typek, który dziewczynie przymierzającej ślubną suknię wciśnie garsonkę w sam raz na sprawę rozwodową... Gdzież mi do takich chytrusów. Postaram się jednak sprzedać państwu to, co kupiłem. Było tak: wysłuchałem monologu znajomej. Nagle zainteresowanej reinkarnacją. Znajoma plotła jak poparzona:

– Czy to nie jest wspaniałe? Duszyczka-wędrowniczek, przemieszczająca się przez epoki. Tu trochę skubnie, tam trochę zabawi i zanim zdoła się przyzwyczaić – buch! – rusza w dalszą drogę, żeby wleźć w ciało, będące akurat pod ręką. I narodzić się na nowo jako małe dziecko, bo reinkarnacja reinkarnacją, ale nie ma tak dobrze, żeby przyjść na świat jako osoba dorosła. Taka prawidłowość: Wielcy Ludzie rodzą się jako małe dzieci. Dotyczy to nawet Mariana Krzaklewskiego. Ale ja nie o bobasach chciałam; o reinkarnacji. Jak to jest właściwie? Powiedzmy pożyczam w tym przeszłym życiu – milion. Wszystko jedno – milion talarów, drachm, dukatów. No i co? Mam zwrócić dług w obecnym wcieleniu? A jeśli tak, to komu? Albo inny problem. Ze sfery obyczajów. Reinkarnująca się była w Rzymie westalką. Działaczki Forum Kobiet Nabożnych to przy niej puszczalskie. Później, w kolejnym wcieleniu, westalka przemieniona w dwórkę królowej Izabeli, zakochuje się w Don Miguelu y Kordoba. Słowik śpiewa, wiosna w przyrodzie i w sercach. Do tego dźwięki latynoskiej muzyki. Pal cześć! Już po dziewictwie. Przepadło. Don Miguel wkrótce również przepadł. Dwórka przebija się puginałem (damasceńska stal) z rozpaczy. I wcielona w nową postać, rodzi się jako siódme dziecko starszego cechu kamaszników w Krakowie; Polaka-katolika, nie żadnego tam nowinkarza czy, nie daj Boże, masona.

Polityka 11.2000 (2236) z dnia 11.03.2000; Groński; s. 109
Reklama