Listę 28 oskarżonych otwiera Janina P., rocznik 1935. Prokurator zarzuca jej, że fałszowała świadectwa pracy oraz zaświadczenia o zarobkach. W ten sposób sama wysłała się na przedwczesną emeryturę, a potem pomagała w podobnych przedsięwzięciach bliższym i dalszym znajomym, rodzinie, także własnemu synowi.
O fabrykantce dokumentów pracowniczych, mającej w domu kolekcję pieczątek oraz stosowne druki, opowiedziała inspektorom gdańskiego oddziału ZUS anonimowa informatorka. Wskazała dwóch mężczyzn, którzy otrzymali emerytury dzięki sfałszowanym papierom. Inspektorzy ZUS przebadali gruntownie ich akta. Pan, który dysponował dokumentami poświadczającymi pracę w Zakładach Remontowo-Budowlanych im. Staszica, nie mógł tam pracować od 1985 do końca 1994 r., bo firma istniała zaledwie dwa lata (1987–1988). Z kolei w innym zakładzie nigdy nie było specjalisty do spraw pracowniczych o nazwisku widniejącym na pieczątce. Itd. W wyniku tego typu analiz ZUS kolejnym klientom pani P. cofał świadczenia i nakazywał zwrot już pobranych pieniędzy razem z odsetkami. Sprawą zajęły się organa ścigania. Według aktu oskarżenia Janina P. za swoje usługi otrzymała łącznie 1800 zł. Niewiele. Należałoby raczej mówić o przysługach.
Główna oskarżona nie przyznaje się do winy. Przyznało się natomiast 15 jej klientów. Zdecydowali się dobrowolnie poddać karze (bez procesu sądowego). Prokurator wnioskował o skazanie ich na karę pozbawienia wolności od sześciu miesięcy do roku z zawieszeniem na dwa do trzech lat. Klienci pani P. wcześniej nie mieli konfliktów z prawem. Można ich scharakteryzować jako ludzi dość słabo wykształconych, którzy nie bardzo umieli sobie poradzić w nowej rzeczywistości. Utraciwszy pracę, szukali wyjścia we wcześniejszej emeryturze lub rencie. Takich spraw może być więcej.