Archiwum Polityki

„Smak serca”

W związku z artykułem prof. Stanisława Dubiskiego (POLITYKA 7) pragnę wskazać na to, że wyraźne ślady pradziejowych praktyk kanibalistycznych są znane również z ziem polskich i niektórych terenów sąsiednich. Jeśli chodzi o ziemie polskie, to dotychczasowe dosyć rzadkie odkrycia archeologiczne pozostałości tego rodzaju praktyk świadczą o tym, że miały one zazwyczaj związek z jakimiś obrzędami. Tak można oceniać np. znaleziska poczynione na cmentarzysku neolitycznym sprzed ok. 4500–4000 lat w Stoku w woj. lubelskim oraz odkrycia w obrębie kilkunastu osiedli pochodzących z wczesnej epoki żelaza, a więc sprzed ok. 2500 lat, np. w Słupcy w woj. wielkopolskim czy w Gzinie w woj. kujawsko-pomorskim (choć w tym ostatnim można dopatrywać się nawet tego, że były one spowodowane szczególnymi upodobaniami smakowymi). Być może zresztą, że obrzędowe ludożerstwo nie było obce ówczesnym mieszkańcom znanego grodu w Biskupinie, aczkolwiek istniejące przesłanki w tym zakresie są bardzo skromne.

Na dużo większą skalę, również w trakcie wczesnej epoki żelaza (choć i wcześniej), ludożerstwo uprawiano natomiast na terenie pobliskich Czech oraz Turyngii: tam, w obrębie ówczesnych osiedli, pokawałkowane kości ludzkie są znajdowane wraz z kośćmi zwierzęcymi jako odpadki kuchenne... Można w tym przypadku sądzić, że nie są one ani pozostałością uczt obrzędowych, ani kanibalizmu spowodowanego brakiem pożywienia mięsnego (gdyż występują przecież wraz z licznymi kośćmi zwierzęcymi), lecz swego rodzaju upodobań gastronomicznych. Choć bowiem o takim źródle ludożerstwa nie wspomina autor artykułu, to jednak jego występowanie potwierdzają rozmaite badania etnograficzne przeprowadzone w odniesieniu do nowożytnych społeczeństw prymitywnych końca XIX i początku XX wieku.

Polityka 12.2000 (2237) z dnia 18.03.2000; Listy; s. 33
Reklama