[dla najbardziej wytrwałych]
Horrory lubię ogromnie, więc nie mogłem się doczekać, kiedy wreszcie na naszych ekranach pokaże się „Blair Witch Project” – najbardziej przerażający dreszczowiec dziesięciolecia, jak zapowiadały niektóre magazyny filmowe. Wybrałem się natychmiast do kina, wtuliłem w fotel, drżąc na samą myśl, co też za chwilę przerażone moje oczy zobaczą. Tymczasem mija minuta po minucie – i nic się nie dzieje. Czekam dalej w napięciu, czy już za chwilę coś takiego się wydarzy, że wylecę z kina krzycząc wniebogłosy, jak ponoć reagowali niektórzy widzowie w Ameryce.
Polityka
12.2000
(2237) z dnia 18.03.2000;
Kultura;
s. 48