Lawiną listów i telefonów zareagowali nasi krajowi i zagraniczni czytelnicy na raport „Gorsze dzieci” (POLITYKA 9). Publikujemy wypowiedzi, oczekując nadal na listy – zwłaszcza takie, w których znajdą się propozycje rozwiązań w skali lokalnej albo opis już podjętych inicjatyw na rzecz dzieci potrzebujących pomocy.
•
Raport „Polityki” jest pierwszym tak poważnym i udokumentowanym tekstem prasowym o jednym z największych dramatów współczesności. Ja także widuję kilku- lub kilkunastoletnie żebrzące dzieci. Godzinami klęczą w błocie, skulone za tabliczkami, które streszczają może prawdziwe, a może zmyślone nieszczęścia ich rodzin. Jednego jestem pewien: te dzieci są zmuszane do żebraniny przez swoich opiekunów. Nie daję im pieniędzy, ponieważ obawiam się, że im więcej będą ich przynosić dorosłym, tym bezlitośniej będą eksploatowane. „Polityka” pisze o konieczności otwarcia świetlic w szkołach, gdzie dzieci zaniedbane mogłyby z pożytkiem i godnie spędzać godziny pozalekcyjne. Nie wiem jednak, czy szkoła jest dla nich przyjaznym miejscem. Bardziej trafia mi do przekonania praca takich świetlic jak prowadzone w Warszawie GNIAZDA, założone z inicjatywy Aliny Janowskiej przez Stowarzyszenie Pomocy Dzieciom. Myślę, że takie doświadczenia powinny być bacznie obserwowane i popularyzowane, aby podobnym stowarzyszeniom i fundacjom ułatwić działalność i zbieranie środków. Dzieci żebrzące na ulicach mogłyby być zbierane przez specjalne ekipy (może straż miejską?) i przewożone do podobnych świetlic. Tam powinny dostać coś do jedzenia i coś do zabawy, a przed nocą należałoby sprowadzić rodziców, aby je stamtąd zabrali.