Archiwum Polityki

Gazowy fundament przyjaźni

Prezydent Władimir Putin przywiózł na ubiegłotygodniowy rosyjsko-niemiecki szczyt w Dreźnie kolejny pakiet propozycji energetycznych. Bo dziś politykę międzynarodową uprawia się za pomocą gazu. Rosjanie chcą eksportować do Niemiec dodatkowo 25–45 mld m sześc. gazu rocznie i wspólnie z niemieckimi firmami handlować nim na europejskim rynku. To kolejny po Gazociągu Północnym pomysł gazowej współpracy, który w Polsce budzi obawy – minister Radosław Sikorski porównał ją już publicznie do paktu Ribbentrop-Mołotow. Dotyczą zwłaszcza omijającego Polskę Gazociągu Północnego, którym z Rosji do Niemiec po dnie Bałtyku płynąć będzie 55 mld m sześc. gazu rocznie. Ma kosztować 4–5 mld euro, ruszy w 2010 r., zaś pełną zdolność przesyłową zyska w 2014 r. Oficjalne stanowisko w tej sprawie zajęła prezydencka Rada Bezpieczeństwa Narodowego stwierdzając, że gazociąg ten zagraża naszym interesom. Obawiamy się, że zyskując nowy bezpośredni szlak transportowy, rosyjski Gazprom będzie mógł wywierać większy nacisk na kraje tranzytowe, przez które dziś przesyłana jest na Zachód większość rosyjskiego paliwa. Nie możemy się jednak temu projektowi skutecznie przeciwstawić, bowiem prawo międzynarodowe zezwala na układanie podmorskich gazociągów w morskich strefach ekonomicznych innych państw. Uważamy, że Rosjanie w pierwszej kolejności powinni wybudować – tak jak zapowiadali – drugą nitkę wiodącego przez Polskę Gazociągu Jamalskiego. To, że tego nie chcą, wzmaga nasz niepokój.

W UE trudno nam uzyskać zrozumienie dla naszych lęków. Stare kraje Unii w dużo mniejszym stopniu niż Polska są uzależnione od rosyjskiego gazu (Polska ok. 60 proc., UE 15–18 proc.) i z radością witają kolejne szlaki zaopatrzeniowe.

Polityka 42.2006 (2576) z dnia 21.10.2006; Ludzie i wydarzenia. Świat; s. 19
Reklama