63-letni Terrence Malick, z wykształcenia filozof i uniwersytecki wykładowca, jest postacią wyjątkową w hollywoodzkiej kinematografii. Traktuje kino niezwykle poważnie jako narzędzie do uprawiania medytacji na zgoła niefilmowe tematy, co w Ameryce uchodzi za niewybaczalną lekkomyślność, a nawet szaleństwo. Na dodatek wcale nie jest bezrobotnym twórcą, wręcz przeciwnie, światowe wytwórnie zabijają się o to, by zgodził się dla nich reżyserować. Niestety Malick sprawia wrażenie, jakby mu wcale na tym nie zależało.
Polityka
42.2006
(2576) z dnia 21.10.2006;
Kultura;
s. 68