Archiwum Polityki

Władysław V

Kilka dni temu brałem udział w dyskusji na tematy bieżące w Telewizji Puls. Gospodarz programu red. Sobala zapytał, jaki jest dzisiaj główny podział w Polsce. Dobrą odpowiedź na to pytanie daje Władysław Bartoszewski: „Ludzie zachowują się albo przyzwoicie, albo nieprzyzwoicie. I to jest podział elementarny. Nauczyło mnie życie, że ludzi nie wolno oceniać wedle ich sympatii czy poglądów politycznych, ale według kryterium prawości. Idzie o siłę oporu przed pokusami. Że ktoś był więźniem politycznym, to wcale nie znaczy, że uzyskał od losu patent na szlachetność. Siedziałem z członkami Narodowych Sił Zbrojnych, z socjalistami, z piłsudczykami, z ludowcami, z ludźmi, którzy przed wojną zajmowali poważne stanowiska, i z chłopcami, którym zdarzyło się opowiedzieć dowcip o Stalinie... Czytając moje teczki zastanawiałem się nad motywacjami tych, którzy donosili. Był tam pewnie jakiś procent ludzi z odchyleniami psychicznymi. Byli też ludzie słabi, złamani. Byli też nikczemni. Trzeba rozróżniać. Dla przyzwoitości”.

Wielu polityków i publicystów stwierdza dziś z ubolewaniem (nie zawsze chyba szczerym), że klimat w Polsce niebezpiecznie się zaostrzył, panuje temperatura wrzenia, a jednocześnie sami się do niej przyczyniają. Uprzejmości w rodzaju „warchoł”, „cham”, „łajdak”, „kłamca” „gorsze tylko od mordu”, „jest już na katafalku”, padają nawet z ust członków rządu, parlamentu, znanych polityków, a także osoby duchownej.

Jednocześnie słyszymy, że w ostatnich dniach toczyły się negocjacje. Jak i co ludzie negocjują, pokazały trochę taśmy TVN. Nie dziwiłbym się, gdyby obecne negocjacje obejmowały taśmy Begerowej za taśmy Gudzowatego, weksle Samoobrony za nauczanie Darwina, szafę pułkownika za katafalk ojca dyrektora.

Polityka 42.2006 (2576) z dnia 21.10.2006; Passent; s. 118
Reklama